Z rozdziału na rozdział napięcie rośnie. A wszystkiemu cały czas towarzyszy poczucie tajemnicy, przerażenia i strachu. W powieści Dmitrija Głuchowskiego zawarta też jest prawda o ludzkiej naturze.
W metrze powstał nowy świat, w którym ludzie się nie potrafili zjednoczyć, wręcz przeciwnie – podzieliły ich różne idee. Nie dość, że mogą ich rozszarpać szczury, zaginąć bez wieści w tunelu lub zginąć z ręki mutanta, to sami siebie mordują z najbardziej błahych powodów. Bardzo podobał mi się ostatni rozdział: dialog wewnętrzny głównego bohatera, w którym podsumowuje całą historię.
Ta książka ma oczywiście i wady. Opisy: co? gdzie? na jakiej stacji? I szukanie ich na mapce zawartej z tyłu książki jest bardzo irytujące. Kolejną wadą jest pewien schemat – każda osoba, którą spotyka główny bohater, Artem, jest mu przyjacielem i stara się pomóc, a on jej ufa. Było to trochę denerwujące. Mimo tego bardzo polecam lekturę.