Oto jak wielka jest siła słowa: tam gdzie go zabraknie, znika świat (Olga Tokarczuk)

Przemysław Machanowski

2015-02-16 21:37

Przeczytałem książkę Williama Goldinga „Władca much” i byłem zdumiony, do czego mogą posunąć się „niewinne” dzieci. Akcja toczy się w czasie wojny nuklearnej, podczas której ewakuowani chłopcy lecą w bezpieczne miejsce. Podróż nieoczekiwanie przerywa katastrofa samolotu, w wyniku czego dzieci trafiają na bezludną wyspę. Na początku jest pięknie i sielankowo, próbują sobie jakoś zorganizować życie – bez nadzoru dorosłych. Nie trwa to za długo, gdyż dzieciaki – jak to dzieciaki – mają tysiące pomysłów na minutę, które w efekcie powodują sprzeczki, nieporozumienia, bunt, nienawiść, strach, a w efekcie tragedię. To obraz dzieci, które naśladują zachowanie ludzi dojrzałych, ich decyzje oraz okrucieństwo.

Po przeczytaniu jeszcze długo siedziałem, trzymając książkę, i rozmyślałem, jak okrutne mogą być dzieci. Naprawdę polecam, warto.

 

Komentarze