Miasto ślepców to książka, która opowiada o ludziach mieszkających w niewielkim mieście, w którym doszło do epidemii ślepoty. Lekarze nie mają pomysłu, co wywołuje utratę wzroku. Ta lektura od razu mi się spodobała, wczułem się w klimat fabuły, akcja rozwijała się bardzo szybko.
Czytając tę powieść możemy zastanowić się nad tym, czy ta epidemia jest dobra, czy zła? Z jednej strony ociemnienie uważa się za coś potwornego. Z drugiej strony ślepota przedstawiona jest w powieści w innym świetle – uznawana jest za oświecenie, możemy wniknąć do środka swojej duszy i w końcu poznać samych siebie.
Choroba ukazana w tej książce daje sporo do myślenia o naszej cywilizacji, ponieważ w ciągu kilku dni ludzie cofnęli się o kilka tysięcy lat wstecz. Ludzie zaczęli myśleć tylko o sobie, jedynym celem było zdobycie żywności i przetrwanie. Ślepcy wyzbyli się wyższych uczuć.
Myślę, że w tej powieści świetnie pokazano to, jak szybko ludzie mogą zrujnować to, co budowali i na co pracowali przez wieki. Ci ludzie zostali pozbawieni marzeń i szczytnych celów.
Saramago potrafi zachęcić nawet opornego czytelnika do przeczytania powieści. Jednym z powodów jest szybko rozwijająca się i jakże wciągająca fabuła. Lektura także daje sporo do myślenia, w niektórych momentach szokuje. Serdecznie polecam tę powieść.